
Ola i Amadeusz sesja narzeczeńska Katowice
Ola i Amadeusz zapadną długo w mojej pamięci a to wszystko przez zbieżność niektórych sytuacji o których opowiem poniżej.
Raz w roku razem z mężem jedziemy na wycieczkę po Polsce i zwiedzamy miasto w którym wcześniej nie byliśmy. Szukamy też atrakcji w obrębie 20 km od miasta na które padnie. Jako, że mieszkamy na północy polski często wypada na miasta u dołu naszego Państwa. Kiedyś zamykaliśmy oczy trafialiśmy palcem w miasto i tam planowaliśmy weekend. Ale w tym roku było inaczej.
O Katowicach wiedziałam tyle, że jest tu znany klub Spiż. Nie słyszałam o niczym co mogłoby mnie w nich zaciekawić ale to nigdy nie skreśla miasta bo już z doświadczenia wiemy, że często jak jesteśmy na miejscu jest naprawdę zaskakująco.
Będąc na sesji narzeczeńskiej z Moniką i Piotrkiem w moim mieście dowiedziałam się, że Piotr to rodowity Ślązak z Katowic a na hałdzie w Murckach spędził pół życia. O Katowicach mówił tak pięknie, że tam pojawiła się moja pierwsza myśl o zwiedzeniu tego miasta i okolicznych atrakcji.
Później skojarzyłam, że z tego też miasta pochodzi Pan który tworzył moją stronę www z firmy Mobile Strony. Poznaliśmy się na forum, szybko dogadaliśmy i między rozmowami o ulepszeniu strony wchodziło parę anegdot z życia prywatnego aż nagle dowiedziałam się, zaręczył się z Olą. Pomyślałam sobie, że mogłabym ich poznać, zrobić im razem piękne zdjęcia i w końcu wiedzieć kto siedzi po drugiej stronie komputera i ulepsza moje www.
Kiedy było już wszystko dogadane poinformowałam Amadeusza i Olę, że jedziemy ich poznać. Liczyłam, że któregoś dnia zwolnią się trochę z pracy, żeby skorzystać z pogody i wyskoczyć na zdjęcia. Wyobraźcie sobie jakie było nasze zaskoczenie jak dowiedzieliśmy się, że wzięli 3 dnia wolnego z pracy żeby pokazać nam w nasz krótki urlop miasto. No szok, szaleni!
Już po pierwszym wieczorze byliśmy prze szczęśliwi spotkaniem, bo praktycznie od razu się dogadaliśmy. A kolejnego dnia wybraliśmy się na sesję zdjęciową w dwóch miejscach. Pierwsza to Palmiarnia w Gliwicach. Dużo roślin i rzadko spotykanych gadów przyciągała uwagę. Na szczęście nie było zbyt tłoczno w tygodniu więc sprzyjało też romantycznym kadrom.
Kolejnym punktem na sesje był mój upatrzony przy okazji wyjazdu, Park Gródek w Jaworznie. To są całkowicie moje klimaty pleneru. Klify, woda, pomosty, łąki i zachód słońca. Normalny cud!
Ola z Amadeuszem to naprawdę ludzie ze złota. Dopasowali się do naszego tempa bo my podróżowaliśmy z 5 miesięcznym synkiem. Do różnych sytuacji i do moich fascynacji 😀 Na wycieczkę do parku zabrali też swoje dziecko o imieniu Kenzo na czterech łapach, model z niego lepszy niż myślałam ale też nie przeszkadzał gdy chcieli pobyć tylko we dwoje 🙂
0
To był naprawdę udany wypad. Poznaliśmy cudownych ludzi, wiele nowych miejsc, posmakowaliśmy coś nowego i jeździliśmy pierwszy raz elektryczną hulajnogą. 3 dni to za mało, żeby mówić gwarą i zwiedzić wszystko co jest w Katowicach i obrzeżach dlatego pewnie tu jeszcze kiedyś wrócimy, choćby po to by poznać koty Amadeusza 😀
Brak Komentarzy